Siostra
katechetka wzięła zastępstwo na lekcji biologii. Pyta dzieci:
- Co to jest: małe, rude i skacze po drzewach?
Zgłasza się Jasio:
- Wygląda mi to na wiewiórkę, ale jak znam siostrę to pewnie Pan
Jezus.

Amerykańska
szkoła:
Trójka dzieci z pierwszej klasy stoi przed ostatnia szanse aby otrzymać
promocje do drugiej klasy. Przepytuje je dyrektor:
- John, przeliteruj słowo TATA.
- T-A-T-A.
- Świetnie! Zdałeś!
- A teraz Mery, przeliteruj słowo MAMA.
- M-A-M-A.
- Doskonale! Przechodzisz do drugiej klasy.
- A teraz ty Ahmed. Przeliteruj proszę... DYSKRYMINACJA OBCOKRAJOWCÓW W
SWIETLE AMERYKANSKIEGO PRAWODAWSTWA...

Pewien
facet przewozi przez granice papugę. Celnik mu tłumaczy, ze inne jest
cło za zwierzęta żywe, a inne za wypchane. Facet przez chwile się
zastanawia, a papuga mówi:
- Nie wygłupiaj się - zapłać.

-
Przychodzi facet do dentysty:
- Dzień dobry, mam pewien problem.
- Jaki?
- Wydaje mi się, ze jestem ćma...
- Hm, to panu jest potrzebny psychiatra, a nie dentysta!
- Wiem.... Ale u pana paliło się światło....

Żona
wpada roztrzęsiona do domu:
- Wyobraź sobie - mówi do męża - na ulicy nagle wpadamy na
siebie z Baska...
- Nie obchodzą mnie wasze babskie sprawy - przerywa jej małżonek.
- Jak uważasz, ale według lakiernika auto będzie gotowe dopiero
za tydzień.

Leży
sobie hipopotam w błocie i odpoczywa. W niedalekiej okolicy jeździ na
rowerku jego malutki synek. Hipopotam leży na lewym boczku w pierwszy dzień
- synek jeździ..., hipopotam leży na prawym boczku w drugi dzień,
a synek wciąż sobie jeździ. Na dzień trzeci, gdy hipopotam
leżał akurat na plecach, podszedł do niego niezwykle zmartwiony
synek i nieśmiało mówi:
- Tatusiu, rowerek mi się popsuł...
Hipopotam westchnął ciężko i niezwykle poirytowany mówi:
- No tak, weź teraz k...a rzuć wszystko i napraw mu rowerek...

Fąfara
puka do drzwi sąsiadki i pyta:
- Mogłabyś mi pożyczyć soli?
- Nie.
- A cukru?
- Nie.
- A może chociaż mąki?
- Nie.
- A czy w ogóle jest coś, co mogłabyś mi pożyczyć?
- Tak. Mogę ci pożyczyć Wesołych Świąt!

Przed
świętami święty Mikołaj rozdaje prezenty na ulicy.
Jasio po otrzymaniu jednego z nich mówi:
- Święty Mikołaju, dziękuję ci za prezent.
- Głupstwo - odpowiada święty Mikołaj. - Nie masz mi za co
dziękować.
- Wiem, ale mama mi kazała!

Lekarz
mówi do chłopa:
- Macieju, obiecaliście mi ćwiartkę prosiaka na święta,
jeśli was wyleczę. Zapomnieliście już?
- Nie, nie zapomniałem, ale mój prosiak też wyzdrowiał.

W
porcie radziecki statek podpływa do afrykańskiego portu. Marynarz
rzuca linę cumownicza na brzeg, krzycząc do Murzyna stojącego na
nabrzeżu:
- Dierzi linu!
Murzyn nie rozumie. Rosjanin znów rzuca linę, krzycząc: "Dierzi
linu!". Murzyn stoi bez ruchu. Rosjanin pyta:
- Gawari pa ruski?
Cisza.
-
Parlez
vous francais?
Cisza.
- Sprechen Sie Deutsch?
Cisza.
- Do you speak English?
- Yes, I do!
- No to dierzi linu!!!

Jasio
krzyczy na cały głos:
- Święty Mikołaju, przynieś mi zdalnie sterowanego robota!
Mama:
- Dlaczego tak wrzeszczysz? Przecież święty Mikołaj słyszy
każdy szept.
- Ale tatuś jest w sąsiednim pokoju i może nie usłyszeć!

-
Jak się nazywa po czesku: parasolka?
- Szmaticzku na paticzku.

Mały
żółwik wchodzi na drzewo. Skacze z gałęzi, macha łapkami,
macha, macha i... bum o ziemię. Ponownie wchodzi na drzewo, skacze, macha,
macha, macha i ... bum o ziemię. Obserwując to, pani dzięcioł
mówi do pana dzięcioła:
- Może już najwyższy czas, żeby mu powiedzieć, że
jest adoptowany?

-
Jaka jest różnica między krzesłem a mrowiskiem?
- Usiądź na mrowisku, to się dowiesz.

Gwiazda
filmowa zgłasza na komisariacie kradzież.
- Co pani skradziono?
- Naszyjnik z pereł.
- Jak wyglądał?
- Jak prawdziwy!

Przed
wigilią policjant zatrzymuje fiata 126p, który podejrzanie jedzie drogą
- zjeżdża na boki, podskakuje.
- Wypiło się, tak? - pyta kierowcę.
- Jak Boga kocham! Wiozę w bagażniku żywego karpia i on tak
zarzuca wozem!

Przychodzi
facet do salonu samochodowego i mówi do dilera:
- Chciałbym kupić samochód sportowy, który ma najmniejsze zużycie
paliwa.
- Na pewno coś się znajdzie - odpowiada sprzedawca.
Podchodzą do pierwszego samochodu. Facet pyta:
- Ile pali to cudo?
- 11 litrów na 100 kilometrów.
Podchodzą do drugiego samochodu. Facet pyta:
- A ten ile pali?
- 9 litrów na 100 kilometrów.
Podchodzą do trzeciego, w którym siedzi jednem z pracowników salonu i
pucuje tapicerkę. Facet pyta:
- A ten ile pali?
- Trzy paczki dziennie.

Zmęczony
Jasiek wieczorem mówi do Antka:
- Codziennie, gdy pracuję w twoim gospodarstwie, mam wyrzuty sumienia.
- Dlaczego?
- Dręczę się tym, że pozbawiam pracy cztery konie...

Elegancko
ubrany gość pyta hotelowego portiera:
- Dlaczego wpuścił pan do restauracji tę bandę pijaczków?
- Pssst! To był jedyny sposób, aby pozbyć się bigosu, który
kucharz zrobił tydzień temu.

Policjant:
- Od roku przesiadujecie tu w zgodzie nad brzegiem jeziora i łowicie ryby.
Dlaczego akurat dzisiaj, po złowieniu ryby, doszło między wami do
bójki?
- Bo to była nasza pierwsza ryba, panie władzo!

Baba
leży w szpitalu. Lekarz sprawdza kartę chorobową i pyta:
- Stolec był?
- A był tu taki jakiś w białym fartuchu i okularach, ale czy ja
ich znam?...

Policjant
pyta faceta bijącego psa na ulicy:
- Dlaczego tak pan bije swego psa?
- Bo to bydlę przed chwilą pożarło mi legitymację członka
Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami!

Dziennikarz
pyta znanego autora powieści kryminalnych:
- Dlaczego tak szybko pisze pan swoje powieści?
- Z powodu wrodzonej ciekawości. Jestem bardzo ciekawy, jak się
zakończy opisywana historia!
-
Po której stronie ulicy mężczyzna powinien prowadzić kobietę?
- Po tej, po których nie ma wystaw sklepowych.
Sąsiadka
pyta panią Fąfarową:
- W jaki sposób udaje się pani budzić rano syna do szkoły?
- To bardzo proste. Wpuszczam mu do łóżka psa.
- I co?
- Aha, nie powiedziałam, że Jasio śpi z kotem.

W
środku nocy pod wielkim blokiem staje pijany facet i krzyczy:
- Ludzie! Luuudzieee!
Wszyscy wyglądają z okien, a on krzyczy jeszcze głośniej:
- A czemu wy jeszcze nie śpicie?

W
sali koncertowej debiutująca śpiewaczka drżącym głosem
śpiewa:
- Gdybym ja była ptaszęciem na niebie...
Głos z sali:
- A ja, gdybym ja miał nabitą strzelbę...

Sąsiad
spotyka na schodach Fąfarę i mówi:
- Dzień dobry! Czy wyjeżdża pan gdzieś na święta?
- Oczywiście.
- A można wiedzieć dokąd?
- Jeszcze nie wiem. Chcę sobie samemu zrobić niespodziankę.

Jasio
mówi do mamy:
- Mamusiu, chciałbym ci coś ofiarować pod choinkę.
- Nie trzeba, syneczku. Jeśli chcesz mi sprawić przyjemność,
to popraw swoją jedynkę z matematyki.
- Za późno, mamusiu. Kupiłem ci już perfumy.

Fąfarowie
przygotowują się do wieczerzy wigilijnej. W pewnej chwili Fąfarowa
pyta męża:
- Czy zabiłeś już karpia?
- Tak, utopiłem go.

Kolega
pyta Fąfarę:
- Czy w tym roku kupiłeś coś pod choinkę?
- Owszem, udało mi się kupić stojak.

Fąfara tłumaczy pięcioletniemu Jasiowi:
- Jesteś już dostatecznie duży aby wiedzieć, że nie ma
żadnego świętego Mikołaja. To ja dawałem ci prezenty.
- Wiem, wiem! Bocian to także ty.
